Castle Party - Lacrimosa - wywiad



Writen at: 2012-09-22 14:34:22
http://muzyka.onet.pl/publikacje/lacrimosa-do-dzis-modle-sie-za-dusze-tomka,1,5252268,wiadomosc.html
Wywiad z Tilo.
Całkiem ciekawe rzeczy opowiada m.in. o Tomku Beksińskim.
Warto przeczytać.
------------------------------------------------
Robert

Author: Robert

PM
Writen at: 2012-09-25 14:56:00
Dzięki za info o wywiadzie. Dziś wybieram się na koncert w Krakowie i robię sobie duże nadzieje, bo nowa płyta jest naprawdę ciekawa - mam ochotę na LP z podpisami ale nie wiem czy będzie dostępna na LP. Co do Tomka Beksińskiego, to Tilo wie, że większość osób na każdym jego koncercie w Polsce to będą wychowankowie muzyczni Tomka - też się do nich zaliczam. Jeśli dodatkowo tak wrażliwy artysta ma świadomość, że TB słuchał jego muzyki przed samobójczą śmiercią, to trudno żeby go to nie poruszało nawet po upływie tylu lat.

W wywiadzie jest też ciekawy dla mnie fragment o współczesnym kierunku, w jakim podąża muzyka gotycka. Dziennikarz sugeruje widoczny powrót do punka i nowej fali, Tilo mówi o tym, że w Niemczech zmierza to do electro i techno. Na CP jest jedno i drugie i to jest piękne w tym festiwalu. Mnie szczególnie cieszy spora obecność nurtu post-punk na tegorocznej edycji i w zapowiedziach kolejnej. Punka w oryginalnej formie właściwie nie słuchałem ale tego, co się z niego zrodziło już tak i to bardzo. Najlepszym przykładem jest Joy Division, które powstało przecież z punkowego Warsaw (a potem przerodziło się w elektroniczne, w dalszym ciągu ciekawe New Order). Współczesne nawiązania do punka są dla mnie ciekawsze od oryginału a na Castle Party smakują doskonale.

Wracając do tematu, to mam nadzieję, że będziemy mogli tu napisać sporo dobrego po dzisiejszej "Nocy z Lacrimosą" i że Tomkowi też się będzie podobało.


Added: 2012-09-25 14:56:00

No i już jesteśmy po koncercie. Przekroczył wszelkie moje oczekiwania odnośnie tego jak cudownych wrażeń może dostarczyć muzyka na żywo. Jeśli coś może być jeszcze lepsze, to chyba tylko ... Lacrimosa w Bolkowie. Po sali wiało takimi emocjami, że trudno było się utrzymać na nogach.

Zacznę pochwały od publiczności. Takie zachowanie pamiętam z koncertów kilkanaście lat temu a później już niestety nie bardzo. Zawsze trafiał się na sali ktoś wykrzykujący "napier...ać" albo mocno alkoholowym głosem domagający się uparcie jednego utworu (Irgendein Arsch ist immer unterwegs), na porządku dziennym jest gadanie i zabawy telefonami przez cały koncert. Tu nie było niczego z tych rzeczy, szacunek dla przedstawienia był godny teatru a przy tym zaangażowanie w odbiór muzyki i okazywanie swych emocji - tak silne, że chyba zespół czegoś aż takiego się nie spodziewał. Atmosfera nie siadała przy spokojnych utworach, a było ich dużo, w tym całe rozpoczęcie drugiej części (były dwie z pół godzinną przerwą). Wielkie uznanie dla publiczności, nie było chyba nikogo przypadkowego.

Muzycznie było wszystko, czego można chcieć ze starych utworów i cudowna nowa płyta. Tilo, Anne i ich załoga wyróżniają się tym, że nie zmieniają na koncertach swoich utworów na ostrzejsze i głośniejsze niż w oryginale tylko oddają je stosownie do tego jakimi są. Mieliśmy więc pełen zakres dynamiki, tempa i emocji oraz środków muzycznych - od pianina solo, do metalowego ognia. Była też bardzo wzruszająca dedykacja "Weil Du Hilfe brauchst" dla Tomka Beksińskiego z podziękowaniami od publiczności. Gdy przeczyta się tekst tego utworu (płyta jest wydana z tłumaczeniami niemieckich tekstów na angielskie i odwrotnie), to wygląda on na nie tylko zagrany ale też napisany dla Tomka.

O dźwięku mogę napisać krótko: szwajcarska precyzja w wykonaniu artysty za konsoletą. Podziękowałem gościowi osobiście w przerwie, bo w dość ciasnej sali oddał ten cały zakres dynamiczny, o którym pisałem, z piękną sceną, proporcjami i brzmieniem instrumentów bez żadnych błędów, które są powszechne na koncertach w takich pomieszczeniach i nie tylko.

Jeśli ktoś z bywalców Castle Party był w Kwadracie przez te niezapomniane 3 godziny, niech napisze słówko. Wiem, że byliście, chociaż po twarzach nie poznałem ale to pewnie tylko dlatego, że za mało razy byłem na CP i dodatkowo źle zapamiętuję twarze.

Słucham Lacrimosy "od zawsze" ale na żywo doświadczyłem pierwszy raz więc być może zachwycam się czymś, co jest na ich koncertach za każdym razem ale dla mnie to był właśnie TEN raz.
------------------------------------------------
pozdrowionka
pinkdotR
pinkdotR

Author: pinkdotR

PM E-mail
Writen at: 2012-09-25 17:39:22
Faktycznie był to cudowny koncert, coś takiego, czego brakuje mi na ostatnich CP..... Był to mój trzeci koncert Lacrimosy i najlepszy z tych co widziałem, nie piszę dużo bo koncerty Lacrimosy są nie do opisania dla osób, które na nich nie były, żaden zespół słuchany na żywo (poza WT, DM i Nightwish) nie wywołuje we mnie takich emocji jak Lacrimosa....
------------------------------------------------
Kto zna się na wszystkim, nie zna się na niczym
Vlad TepeS

Author: Vlad TepeS

PM E-mail
Writen at: 2012-09-26 11:36:16
Byłem, widziałem i jestem pod wrażeniem.
Koncertowa Lacrimosa w formie. Może i rew(olu)cyjnej. Ponad 3 godziny grania w Krakowie, gdzie Tilo wspiął się na wyżyny swojego kunsztu, ukazał się nie tylko wokalnie, ale i na paru innych instrumentach – mój podziw. Zabrakło chyba tylko by zagrał na perkusji.
Tak długi koncert koncert to moim zdaniem bardzo dobry pomysł. Szeroki przegląd całej twórczości Lacrimosy. Może i czegoś tam zabrakło, ale nawet ich dorobek grany live jest sporo większy i 6 godzin pewnie byłoby mało by zagrać wszystko. A tak otrzymaliśmy się zdaje się 26 utworów w dominującej większości świetnie zagranych.
Podziękowania za dedykowany Tomkowi B. utwór „Weil Du Hilfe Brauchst”. Miło, że pamiętają.
Niech żałują ci co nie byli, nie jestem bowiem pewien czy kiedykolwiek będzie dane Lacrimosie dać taki długi i świetny występ podczas trasy koncertowej.
I wątpię by mogłoby być coś lepszego... w postaci występu Lacrimosy w Bolkowie.
Za mało by tam mieli czasu by zaprezentować pełnie swoich możliwości i umiejętności. Zatem i przebić te występ.
------------------------------------------------
Robert

Author: Robert

PM
Writen at: 2012-09-26 13:40:28
A ja bym jednak chciał, żeby w Bolkowie, zagrali choć godzinę.... A ich koncert dedykowałbym tym wszystkim którzy tu piszą "że Combichrist i Xocico roz.... system, a gotyk to smęty których słucha jeszcze paru dziadków". Przecież na CP wyrosło już pokolenie, które dobrego gotyku nie widziało w życiu, jak te osoby z roku na rok są skazane w Bolkowie na słuchanie światowej czołówki electro i piątej ligi zespołów gotyckich to jakie zdanie mogli sobie wyrobić?
------------------------------------------------
Kto zna się na wszystkim, nie zna się na niczym
Vlad TepeS

Author: Vlad TepeS

PM E-mail
Writen at: 2012-09-26 16:09:24
Mam nieodparte wrażenie że brałem udział w jakimś innym koncercie jakieś innej Lacrimosy. Te ochy i achy, zachwyt nad „kunsztem”… Niestety, ten występ był tylko poprawny, bez fajerwerków, magii i iskry. Dobrze podsumował ten występ mój kolega, patrząc na publiczność: „były czasy kiedy oni wszyscy modlili się do Tilo Wolfa, teraz już nie muszą…”. Lacrimosa A.D. 2012 gra statycznie, bez werwy, bardzo zwyczajnie jako zwykły zespół rockowy. Są scenicznie po prostu przeciętni, nawet image zespołu bardzo złagodniał, stoczył się w kierunku przeciętności… marynarka z cekinami? c’mon maestro Wolf, stać Was na więcej. W końcu pewna teatralność jest w tym gatunku obowiązkowa.

Nikt nie zwrócił uwagi na to jak nieporadnie Tilo trzyma gitarę (on dopiero co jako tako opanował granie na basie, gitara jeszcze przed nim ;] )? Jakie znudzone miny mają jego muzycy live? Jaki kunszt, litości….

Był to mój trzeci koncert Lacrimosy... i jako najlepszy nadal wspominam występ promujący płytę „Fassade” z bodajże 2001 r. Cieszę się, że wtedy udało mi się jeszcze uchwycić ten klimat i namiastkę tego zespołu, gdy był na szczycie (okres „Stille” / „Elodia”). Mam wrażenie, że sceniczna forma zespołu idzie w parze z formą studyjną i po bardzo dobrym „Fassade” coś przestało zaskakiwać, szwajcarski niezawodny mechanizm zaczął się psuć. Zabawa w Mozarta na „Echos”, próba powrotu do grania metalu na „Lichtgestalt”… Kulminacją tej równie pochyłej w dół była płyta „Sehnsucht”: nijaka, miejscami zwykle przaśna. Nie mogłem wtedy uwierzyć że jest to płyta nagrana przez kogoś, kto stworzył „Stille”… najnowszej Lacrimosy posłuchałem z obowiązku może trochę ciekawości, w końcu przecież na niej miał zagrać ktoś, kto wie z której strony do gitary się podchodzi, czyli Mile Petrroza z Kreator (po cichu liczyłem że może weźmie udział w trasie, ale nie udało się…). Jest dobrze. Może nie jest to poziom znany z klasyków, ale spirala w dół została przerwana. Najlepsza od czasów „Fassade”… dzięki niej przeżywam niesamowity resentyment do Lacrimosy obecnie ;]

Ale wracając do koncertu… dla zespołu pokroju Lacrimosy, zwykłe odgrywanie na rockową nutę swoich numerów w towarzystwie orkiestry „z taśmy” jest zwyczajnym pójściem na łatwiznę. So fucking lame, cytując klasyka. Tym samym na żywo dostajemy utwory identycznie jak na płycie ale brzmiące gorzej, uboższe, bo przecież „na żywo”. Czy zaangażowanie pani (a lepiej kilku) z wiolonczelą czy skrzypcami, które stworzą namiastkę symfonii, jest aż tak nadzwyczajne? Czy przearanżowanie starych utworów, jak choćby zagranie odmiennego czy dodatkowego sola na gitarze czy klawiszach przekracza wyobraźnię niedoszłego Mozarta? Najwyraźniej przekracza, ale podejrzewam że chodzi też o ograniczone fundusze na produkcje sceniczną. A może warto zmienić ten zespół do grania na żywo po tylu latach, miast skutecznie „męczyć wora” przez kolejne?

Co jeszcze… denerwowało mnie okropnie brzmienie basu. Mięsiste, tłuste, rozlazłe, ciemne… hola, hola, czy ja jestem na koncercie deathmetalowym? Kiedyś basman Lacrimosy grał na Thunderbirdzie… proponowałbym tego się trzymać, w końcu rockowy dźwięczny i punktowy bas o wiele bardziej przystaje do L.

Z całego występu na szczerą pochwałę zasługuje forma wokalna Tilo – w najlepszej formie facet. Maskotka Lacrimosy, czyli pani Nurmi, też robi postępy….

Tak że koncert odbył się, było milo. Tylko tyle i aż tyle. Pamiętając rozmach twórczy znany z „Elodia”, można czuć spory niedosyt. Znamienny był też profil „fana Lacrimosy”: średnia wielu 35+, bardzo dużo naprawdę wiekowych osób. Na sali było dosyć luźnawo, przy tym że „Kwadrat” nie jest dużym klubem. Ta muzyka nie przyciąga młodych osób niestety… Lacrimosa jako projekt muzyczny w obecnej formule jako zespół grający na żywo wygasa. Potrzeba reinwencji, rewolucji bym rzekł.

p.s. mimo wszystko świetnie by było zobaczyć Lacrimosę na zamku w Bolkowie.
------------------------------------------------
Traum7tanzer

Author: Traum7tanzer

PM E-mail